Wywiad z Osvaldo Zotto i Loreną Ermocidą – przeprowadzony przez Nicolette Vajk, opublikowany w „El Farolito” w marcu 2005

Osvaldo Zotto & Lorena Ermocida

Osvaldo & Lorena tworzą jedną z najbardziej cenionych i olśniewających par tangowych. Są partnerami od stycznia 1997 roku. Artystyczna potrzeba zmian skłoniła ich do podróży wokół globu. Ich znakiem rozpoznawczym jest połączenie w tańcu precyzji, elegancji i uczucia. Są zapraszani na wszystkie festiwale i uczestniczyli w spektaklach światowej sławy, takich jak „Una Noche de Tango” i „Perfumes de Tango” słynnej grupy Tango X2. Są także od 1999 roku ozdobą koncertów śpiewaka Julio Iglesiasa. Osvaldo i Lorena mają też w sobie hojność, która cechuje wielkich nauczycieli.

Czym jest dla Was tango?

Lorena – Tango to moje życie, taniec jest moim życiem. Odkryłam tango wówczas, gdy jeszcze tańczyłam balet i taniec współczesny w Wyższej Szkole Baletowej w Argentynie. Mój ojciec był fanatykiem tanga. Byłam od zawsze poddana działaniu tej kultury i tej muzyki. Po kilku lekcjach tanga zrozumiałam, że to właśnie tego szukałam. Byłam spełniona.

Osvaldo i ja zdajemy sobie sprawę z tego, że mieliśmy szczęście odnaleźć to, co naprawdę kochamy i utrzymywać się z tego! Większość ludzi nie może tego zrobić. Możemy podróżować, spotykać różnych ludzi, reprezentujących różne kultury i odkrywać nowe zakątki świata. Obydwoje jesteśmy ludzi poważnymi, angażujemy się w pracę, czy to tańcząc na scenie, czy też ucząc, ale nie czujemy obciążenia pracą, gdyż ta praca to dla nas przede wszystkim przyjemność.

Obydwoje zaczęliśmy tańczyć tango 15 lat temu, w okresie, gdy nie było ono jeszcze bardzo popularne i gdy niewielu młodych się nim interesowało. Dziś tango podbiło cały świat! To miłe móc stwierdzić, że za granicą inni naprawdę interesują się naszą kulturą. Byłam bardzo poruszona, gdy po raz pierwszy usłyszałam tango w Kanadzie! Uważam, że to fantastyczne, że ludzie z innego kraju, mający inną kulturę, mogą wyrażać się poprzez coś, co nie należy do nich. Możliwość bycia ambasadorami naszej kultury to dla nas bardzo wyjątkowa rzecz. Lubimy nie tylko występować w czasie spektakli i dawać pokazy na Milongach lub uczyć. Lubimy łączyć te trzy elementy i dlatego nigdy się nie nudzimy.

Dużo podróżujecie…

Lorena - Lubię swoje życie, ale nie zawsze jest ono łatwe. Przy tylu podróżach opuszczam urodziny, święta. Przyjechałam tydzień po urodzinach mojej siostrzenicy. Często nie ma mnie dla bliskich. Lub jestem chora, ale mimo wszystko muszę uczyć. Z powodu podróży brakuje nam naszego domu, własnego łóżka, naszych rodzin. Na szczęście dobre rzeczy przeważają nad złymi: sprawia nam to dużo przyjemności. Możemy odwiedzać cudowne miasta, takie jak Paryż, którego architekturę, piękne bramy, dzielnice.. i romantyzm tak bardzo kocham.

Jak odbywają się wasze seminaria?

Lorena – Pierwsze seminarium zorganizowaliśmy tu, w Buenos Aires w zeszłym roku, później kolejne w styczniu 2005 roku. W odróżnieniu od festiwalu, na których uczą różne pary, postanowiliśmy być jedynymi nauczycielami i zaprosić innych tancerzy, aby zademonstrowali swój styl na wieczorach tanecznych. Pokazanie różnych technik, aby każdy mógł znaleźć to, czego szuka, wydaje nam się ważną rzeczą. Niektórymi z naszych gości byli Milonguero z lat 40.. Mają do przekazania coś osobistego i wyjątkowego. Chcieliśmy, aby uczniowie zakończyli seminarium ze świadomością, że nie ma jednego stylu tangowego, ale wiele sposobów na wyrażenie siebie. Jedna rzecz powinna być jasna: nie ma dobrych lub złych tancerzy tanga. Każdy powinien tworzyć w zależności od tego, co czuje. I nie chodzi wcale o to, aby uczniowie zaczęli tańczyć dokładnie tak, jak my.

Nasza Milonga jest zorganizowana jak brazylijska fiesta, jest na niej folklor, salsa, rock i oczywiście dużo tanga i profesorowie reprezentujący różne style. Ta noc stała się niezwykła dzięki obecności, jednego wieczoru, takich tancerzy jak Miguel (Zotto) & Soledad, Carlos Gavito, Tete & Sylvia, Mingo & Esther Pugliese, Pupy Castello & Graciela Gonzales, Pedro Monteleone i Chino Perico.

Siła tanga polega na zdolności do dawania siebie drugiej osobie.

- Lorena Ermocida -

Jaki moment był dla Was najważniejszy w tym seminarium?

Lorena – W wieczór na Milondze zamykającej seminarium ludzie przyszli powiedzieć nam, że mieli łzy w oczach w czasie naszego występu. Dla mnie to ważniejsze niż oklaski. Oznacza to, że poruszyliśmy serca tych osób. Kiedy tańczymy, staramy się nie myśleć o innych rzeczach; całkowicie się zatracam a Osvaldo robi to samo. Odbiór jest bardzo silny. Zresztą siła tanga polega właśnie na tej zdolności do dawania siebie drugiej osobie.

Jakie macie plany?

Lorena – Nadszedł dla nas moment na spędzenie większej ilości czasu w Argentynie. Tańczymy od pięciu lat z Julio Iglesiasem i będziemy robić to dalej, ale na mniejszą skalę, bo otwieramy tutaj szkołę. Przez pięć lat spędzaliśmy w podróży co roku osiem z dwunastu miesięcy. Tu jest nasz dom i potrzebujemy tu właśnie doładowywać baterie. Tu jest tango, nasze rodziny i nasza kultura. Mamy studio, gdzie dajemy prywatne lekcje, ale nadchodzi nieodparcie czas na coś większego. Ze względu na nasz rozkład zajęć prowadzenia systematycznie kursów w Argentynie stało się niemożliwe. Teraz są w Buenos Aires ludzie, którzy pragną się u nas uczyć.

Otwieramy więc w marcu naszą szkołę w dzielnicy Boedo. Teraz, gdy Galleria jest zamknięta, to ważne, aby być w tej historycznej tangowej dzielnicy. Będą nie tylko kursy tanga, ale także kursy tańca klasycznego, współczesnego, salsy, stepowania, jogi, Pilates, rocka… Chcemy zaproponować wszystkie formy tanecznej ekspresji, zapraszać nauczycieli, którzy będą prowadzić specjalne kursy i oczywiście prowadzić praktiki.

Co możecie nam powiedzieć na temat stylu „Milonguero*” w porównanie do tanga „De Salon”?

Osvaldo – piętnaście lat temu, nie uczono stylu Milonguero*. Tańczono go na Milongach. Mężczyzna zapraszał kobietę, obejmował ją bardzo mocno i prowadził. W tym stylu repertuar kroków jest bardzo ograniczony. Kobieta uczyła się tańczyć w ciągu kilku dni: są tylko pivoty, bez dużych obrotów, bez boleo lub gancho, nic skomplikowanego, tylko ocho cortado i ćwierćobroty. Ten styl zaczął przyciągać uwagę dopiero, gdy zaczęły go tańczyć piękne kobiety o pięknych kształtach… Ale kobieta, która umie tańczyć tylko tango Milonguero* i która nigdy nie uczyła się trzymać własnej osi nie może zatańczyć Tango de Salon.

Lorena - Przez długi czas tango Milonguero* było domeną łatwych dziewczyn, wychodzących na poszukiwanie mężczyzny, który miałby je utrzymywać. Dziś obyczaje się na szczęście zmieniły i wiele kobiet tańczy styl milonguero* nie mając koniecznie zamiaru sypiać z całym światem.

Osvaldo – Styl Milonguero* stał się modny w połowie lat 90., kiedy kobiety zaczęły chodzić po pracy na milongi i spotykać tam milongueros. Niektórym styl ten spodobał się do tego stopnia, że wypracowały metodę jego nauczania, jak na przykład Susana Miller i Maria, które objechały świat ucząc tego stylu.

Lorena - W rzeczywistości, gdy mężczyzna może wybrać sobie tylko jeden styl, kobieta, która chce móc tańczyć z wszystkimi, powinna umieć dostosowywać się do każdego stylu. Musi panować nad swoją równowagą i osią ciała, aby móc podążać za prowadzenie mężczyzny, który ją zaprosił, inaczej będzie na nim wisiała i partner bardzo szybko się z nią pożegna.

Kobieta i mężczyzna w tańcu?

Lorena – na większości lekcji uwaga skupia się głównie na mężczyznach. Kobieta ma tylko podążać… i w końcu się nudzi. Gdy uczę, sprawiam, że kobieta także pracuje. Jej rola jest bardzo ważna. Dla mnie taniec jest znacznie przyjemniejszy, gdy nie jestem popychana i gdy się mnie nie ciągnie. Aby tego uniknąć, muszę umieć podążać. Tango się tańczy we dwoje.

Mężczyzna, który umie tańczyć tylko z dobrą tancerką, nie jest dobrym tancerzem. Dobry tancerz może prowadzić debiutantkę, uwzględniając jej poziom. Często mężczyźni nie zdają sobie sprawy, że nie potrafią prowadzić i ganią swoją partnerkę. Brakuje im pokory.

Osvaldo - Jednak dobry tancerz może źle zatańczyć z dobrą tancerką. To sprawa całkowitej zgodności ciał.

Lorena – Generalnie, jest rzeczą źle widziana, gdy kobieta udziela mężczyźnie rad, podczas gdy on ma prawo ją poprawiać! Na szczęście mamy tu postęp. Coraz częściej kobiety rozmawiają ze swoimi partnerami. To w ten sposób niektórzy mężczyźni uczą się dobrze tańczyć, dzięki kobietom tłumaczącym im, jak je prowadzić. Ci, którym nie można nic powiedzieć nie są tymi, którzy tworzą tango.

Jesteśmy przyzwyczajeni, ze względów kulturowych, do tego, że mężczyzna prowadzi, a kobieta podąża bez szemrania i bez wahania. To ona powinna więc znaleźć sposób na to, aby powiedzieć coś w taki sposób, by zostać wysłuchaną. Kobieta jest bardziej elastyczna i potulna, potrafi lepiej dostosowywać się i ma więcej cierpliwości. Mężczyzna jest gwałtowniejszy, bardziej uparty i zacięty, ma cel i charakter. Wszystko to czuje się w tangu: to taniec pełen namiętności.

Osvaldo - Niektóre kobiety mówią zbyt dużo i w końcu zostają same, bez partnera.

Lorena – Może nie wiedzą, jak z nimi rozmawiać. Trzeba znaleźć sposób i dobry moment, żeby powiedzieć pewne rzeczy… to dlatego ciągle jesteśmy razem (śmiech). Ale nie ma podręczników w tej materii.

Dla nas priorytetem jest uczucie i przyjemność. Jeśli jedno z nas popełni „błąd”, to nie jest to tak naprawdę jedna strona. Jeśli w trakcie wykonywania choreografii Osvaldo zapomni o czymś, na mnie spoczywa odpowiedzialność za to, aby nadal za nim podążać. Jedyny sposób na doskonalenie to słuchanie się nawzajem, jeśli tylko mamy w sobie dosyć pokory. Gdy słuchamy, uczymy się. Ale sprawdza się to nie tylko w tangu. To prawda ogólnożyciowa.

Szkoła Loreny Ermocidy i Osvalda Zotto otworzy swoje podwoje w marcu 2005 roku. Adres: Boedo 965. Buneos Aires. Telefon: 00 54 11 4957 2053.
http://www.zottoermocida.com.ar
Kontakt: zottoermocida@ciudad.com.ar

Lorena i jej siostra stworzyły linię strojów do tanga na Milongi i na przedstawienia:
Kontakt: e-mail: lub 00 54 11 4775 3941.

  • Komentarz tłumacza:

Styl, zwany błędnie stylem Milonguero, naprawdę nazywa się „Apilado” i był jednym z tangowych stylów, tańczonych w położonych w centrum dzielnicach Buenos Aires. Istnieje w nim wielka rozmaitość kroków, (choć wykluczone są te, które wymagają zmiany objęcia na otwarte), ale tańczy się je na niewielkiej przestrzeni. Nie było domeną łatwych dziewczyn, choć pozwala na większą intymność z partnerem dzięki bliskiemu objęciu. Mogło też dlatego przyciągać „nocne ćmy”, ale nie tylko one je tańczyły. Styl ten powstał w latach 40–50 XXwieku i był ostatnim stylem tangowym, powstałym przed końcem epoki świetności tanga.

Tłumaczenie: Joanna Gabryszewska

Opublikowano: 21.02.2008